Wakacje niebezpiecznie szybko zbliżają się do półmetka, a wciąż nie ma tygodnia bez ważnego koncertu, o jakim jeszcze kilka lat temu Polacy mogli tylko pomarzyć. Prezentujemy subiektywny przegląd wydarzeń muzycznych, które wciąż przed nami.
Wielu płacze jeszcze po koncercie Britney Spears, która miała wystąpić 24 lipca na warszawskim Torze Wyścigów Konnych na Służewcu. Przyczyny odwołania imprezy pozostają nie do końca jasne. Obie strony: organizator i reprezentanci piosenkarki przerzucają się wzajemnie winą.
Britney w Warszawie nie zaśpiewa, a ci, którzy planowali jej posłuchać, powinni jak najszybciej kupić bilety na koncert Madonny (15 sierpnia). Królowa popu ma wstrząsnąć Warszawą i całą Polską. Przynajmniej tak twierdzą jej fani, eksperci muzyczni i... przeciwnicy. Ci ostatni wieszczą, że pierwszy w historii koncert nad Wisłą zamieni się bluźnierczy seans antyklerykałów. Jednak jak pokazują minione koncerty Madonny na bieżącej trasie koncertowej, na lotnisku na Bemowie możemy spodziewać się po prostu dobrego show muzyczno-tanecznego.
Sierpień będzie miesiącem fanów trochę cięższej muzyki. Zacznie się od kolejnego już Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą (31 lipca – 2 sierpnia). Nazwy wykonawców zakontraktowanych na festiwal nie zrobią specjalnego wrażenia na bywalcach Open'era czy innych europejskich imprez. Tu jednak liczy się przede wszystkim klimat. Festiwal organizowany przez Jurka Owsiaka w ramach podziękowania za pomoc przy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy szczyci się niemal rodzinną atmosferą (co brzmi dość zaskakująco, biorąc pod uwagę kilkudziesięciotysięczną frekwencję).
U2 360° Tour
Jeśli uznać, że koncert Madonny nie zasługuje na miano najważniejszego wydarzenia muzycznego tego roku, to jest nim na pewno chorzowski występ U2 (6 sierpnia). Kilka lat temu polscy fani zgotowali Irlandczykom niezapomniane powitanie. Stadion Śląski za ich sprawą zamienił się w ogromną biało-czerwoną flagę. Teraz ma być podobnie. Sygnał do działania to pierwsze dźwięki utworu „New Year's Day”.
Występ zespołu U2, który przyjedzie do Chorzowa promować płytę „No Line on the Horizon”, to wielkie przedsięwzięcie. Grupa przywiezie na Śląsk obrotową scenę, której obecność w dużej mierze wyjaśnia tytuł trasy koncertowej – 360° Tour. Najtańszych biletów już dawno nie ma, zapominalscy muszą się liczyć z wydatkiem ponad 400 zł za sztukę.
Ci, dla których to zbyt dużo, tańszej rozrywki na równie wysokim poziomie nie muszą szukać daleko. Wystarczy, że pojadą do Mysłowic, gdzie również 6 sierpnia startuje OFF Festival. To już czwarta edycja imprezy, za którą stoi wokalista Myslovitz Artur Rojek. Festiwal z roku na rok rozrasta się i zyskuje rozgłos. Aby przygotować tegoroczny program, Rojek udał się do Seattle, gdzie konsultował się z wytwórnią SubPop – dawniej przystanią grunge, a dziś wydającej dokonania artystów pokroju Fleet Foxes.
W efekcie na czterech scenach w parku Słupna zobaczymy m.in. Spiritualized i The National. Niezapomnianym może być występ Ólafura Arnaldsa, którego w ubiegłym roku warszawska publiczność oklaskiwała przed Sigur Rós. Tym razem Islandczyk zahipnotyzuje swoimi minimalistycznymi aranżacjami słuchaczy w kościele ewangelickim w Mysłowicach. Warte odnotowania będą także koncerty Lecha Janerki i Cool Kids of Death. Artyści odegrają bowiem w całości, utwór po utworze, swoje najsłynniejsze płyty (a więc „Historię podwodną” i „CKOD”). Karnety czterodniowe na OFF-a są już wyprzedane, do nabycia pozostały te dwudniowe (95/105 zł) i wejściówki jednodniowe (65 zł).
Terminowo z OFF Festivalem pokrywać się będzie święto muzyki elektronicznej – Audioriver w Płocku (7-8 sierpnia). Przez wielu niedoceniany, nie mający tak dużej promocji jak konkurencja, ściąga jednak do nadwiślańskiego miasta wierną publikę. Na czterech scenach do późnych godzin nocnych imprezy rozkręcać będą m.in.: Richie Hawtin, The Whip, Telefon Tel Aviv, Moderat i DJ Hell. Karnety w cenie od 50 do 100 zł.
Jeśli komuś Open'era, OFF-a, Audiorivera, Jarocina i Woodstocku za mało, może wybrać się do Krakowa, gdzie w dniach od 20 do 22 sierpnia odbywać się będzie Coke Live Festival. Impreza, będąca młodszym bratem gdyńskiego święta muzyki, przeznaczona jest raczej dla tych, którzy ponad rockowe pogo cenią sobie taneczne rytmy. Największą gwiazdą tegorocznej edycji jest niewątpliwie grupa The Killers. O odpowiednie rymy zadbają 50 Cent, Shaggy i The Streets. Coke Live to festiwal z prawdziwego zdarzenia, a więc z własnym polem namiotowym, kopiującym najlepsze openerowe wzorce.
Radiohead po raz drugi
O ile pierwsze tygodnie sierpnia stać będą pod znakiem festiwali, o tyle koniec wakacji należeć będzie do jednej tylko grupy. W ostatnich latach wygrywali wszelkie możliwe rankingi zespołów, które polscy fani chcieliby zobaczyć nad Wisłą. Do tej pory byli u nas tylko raz. Tak dawno, że mało kto o nich wówczas słyszał, a widzieli jedynie nieliczni. Dziś Radiohead to już ikona rocka, a ich „OK Computer” przez wielu krytyków uważany jest za rockowy album wszech czasów. Przez długie lata omijali nasz kraj, planując trasy koncertowe.
Tłumaczyli (poniekąd słusznie), że Polska nie jest dla nich atrakcyjnym rynkiem zbytu, a że nie lubią zbyt często grać na żywo, muszą ograniczać się tylko do tych największych miast. Zdanie zmienili chyba za sprawą ubiegłorocznego koncertu w Berlinie. W lipcowy wieczór w amfiteatrze Wuhlheide pojawiło się wówczas tylu fanów z Polski, że Thom Yorke i spółka nie mieli chyba innego wyjścia, jak tylko przekroczyć Odrę.
Radiohead wystąpią w poznańskiej Cytadeli pod hasłem „Poznań dla Ziemi”. Pod znakiem zapytania stoi organizacja koncertu. Nie wiadomo do końca, jak zamienić olbrzymi park w koncertową arenę, z zamknięciem publicznego zieleńca włącznie. Może okazać się, że reklamowany za pomocą wzniosłych, proekologicznych sloganów koncert będzie nie do końca zielony, a dziesiątki tysięcy fanów rozdepczą Cytadelę. Pewni możemy być natomiast wysokiego poziomu artystycznego. Radiohead to dziś koncertowi wyjadacze, którzy niezależnie od tego, jaki repertuar prezentują, robią to zawsze w kapitalny sposób. Dlatego z czystym sumieniem można powiedzieć, że 25 sierpnia cały Poznań będzie bujał się w rytmie „Paranoid Android”.
Na koniec wakacji, a właściwie wówczas, gdy uczniowie już wrócą do szkół, swoje pięć minut będzie miała także Warszawa. 4 i 5 września na placu Defilad zagrają Pharrell Williams i N.E.R.D., Groove Armada oraz nowojorski duet MGMT. Impreza na pewno będzie frekwencyjnym sukcesem – darmowe koncerty w weekend ściągną do centrum Warszawy tłumy.
Nadejście jesieni wcale nie musi oznaczać porzucenia muzyki na żywo na rzecz domowego odtwarzacza i słuchawek. Wręcz przeciwnie – wrzesień i październik to m.in. kolejne już polskie koncerty Nouvelle Vague i Tori Amos, a także pierwszy występ legendy grunge – Mudhoney. Jest na co czekać.
0 komentarze:
Prześlij komentarz