Dzięki decyzji Najwyższego Sądu Administracyjnego Kraków po raz kolejny zawalczy o taksę turystyczną. Gra idzie o 2 mln zł rocznie.
Tzw. opłatę lokalną (ostatnio 2 zł od turysty za noc) Kraków pobierał od lipca 2004 roku. Rocznie miał z tego nawet 2 mln zł. Te pieniądze szły głównie na rozwój turystyki i promocję miasta, np. na oznakowanie zabytków czy wydawnictwa reklamowe. Dwa lata temu miasto straciło jednak prawo do ściągania taksy, właściwie przez przypadek. Radni podjęli wówczas uchwałę poszerzającą listę hoteli i pensjonatów, które mogą te pieniądze ściągać. Ponieważ zbiegło się to z wejściem w życie nowych przepisów Ministerstwa Środowiska, Regionalna Izba Obrachunkowa unieważniła decyzję radnych, a przy okazji zabroniła Krakowowi dalszego ściągania opłaty klimatycznej. RIO argumentowało, że Kraków nie spełnia nowych norm klimatycznych. - Nie zgadzamy się z tą decyzją, ale do czasu rozstrzygnięcia sprawy przestaliśmy pobierać taksę. Jej zwrot byłby bowiem beznadziejnie trudny. Ciężko byłoby po latach szukać np. Japończyka, który spędził w Krakowie jedną noc, by oddać mu 2 zł - mówi Cecylia Wołoch, dyrektorka wydziału podatków i opłat Urzędu Miasta w Krakowie.
Miasto nie poddało się i zaskarżyło decyzję RIO do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Ten uznał jednak, że prezydent miasta nie ma prawa do skargi. Werdykt ten zakwestionował dopiero w lipcu tego roku Naczelny Sąd Administracyjny. Miasto rusza więc do ponownego boju sądowego.
- Uważamy, że mamy szansę na wygraną. Wiele miast, np. Zakopane, wciąż pobiera taksę turystyczną na starych zasadach, choć też nie spełnia zawyżonych norm klimatycznych. Nowe przepisy dotyczą tylko tych miast, które chciałyby dopiero teraz tworzyć na swoim terenie uzdrowisko - argumentuje Andrzej Oklejak, pełnomocnik prezydenta Krakowa do spraw prawnych. Wołoch dodaje, że Kraków wciąż jest na sporządzonej przez wojewodę małopolskiego liście miast, które mogą pobierać pieniądze.
Do walki o taksę zagrzewają się też krakowscy radni. - Zaraz po wakacjach trzeba będzie podjąć rezolucję do sądu, by zajął się naszą sprawą jak najszybciej. Krakowa nie stać na to, by czekać pół roku czy rok na wyznaczenie rozprawy - mówi Paweł Bystrowski, radny PO. - Warto zawalczyć o te pieniądze. Dla turystów to niewielkie kwoty, a dla budżetu miasta poważny zastrzyk gotówki. To szczególnie ważne teraz, gdy turystyka pogrąża się w kryzysie - dodaje Bystrowski, który uważa, że radni powinni się też zająć lobbingiem w Ministerstwie Środowiska, by złagodziło klimatyczne normy. Bo zgodnie z corocznym raportem wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska w Krakowie niektóre normy dla miast uzdrowiskowych są przekraczane.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
0 komentarze:
Prześlij komentarz